„Żółta febra nie oszczędziła także fizylierów: zmarł por. Antoni Siemaszko (6. kompania). Z zestawień armii kolonialnej Leclerca — niezbyt ścisłych, ale dających przybliżone liczby — widzimy, że I batalion polski lądując (2 IX) liczył 984 ludzi, z czego wg gen. Clauzela (w piśmie do gen. Bruneta) pod bronią było ok. 600. W drugiej połowie października podano w sprawozdaniach, że w Haut du Cap było 4 oficerów polskich i 126 żołnierzy (chorych w szpitalu 114), w La Petite Anse 3 oficerów i 14 żołnierzy (w szpitalu aż 227). W wykazie z 3 listopada 1802 r. przyjmowano w sztabie generalnym armii obecność w departamencie Północnym 150 Polaków pod bronią. Z końcem tegoż miesiąca w I batalionie nie było zdaniem Luxa i Wierzbickiego więcej jak 80 ludzi. Wtedy to niektórych oficerów przerzucono do silnego jeszcze II batalionu. Byli to m. in. kpt. Godlewski (2. kompania), porucznicy Wincenty Świniarski (3. kompania) i Józef Dziubiński (4. kompania), ppor. Leon Szyszkowski i Bobrowski (5. kompania), pozostali oficerowie, podoficerowie i żołnierze I batalionu polskiego oraz batalionu 98. francuskiej półbrygady liniowej zostali wcieleni rozkazem dziennym armii z Cap 1 grudnia 1802 r. do 74. półbrygady liniowej, której dowództwo objął szef zniszczonej 98. półbrygady. Dochowało się zestawienie z 23 września 1803 r. świadczące, że w tym czasie żyło jeszcze 6 oficerów i 14 żołnierzy I batalionu byłej 3. półbrygady polskiej.”
Jan Pachoński, Polacy na Antylach i morzu karaibskim, Kraków, Wydawnictwo Literackie 1979